poniedziałek, 1 lutego 2016

Mamy się dobrze

Dawno nas nie było na blogu, ale piszemy na Facebooku i coś niecoś tam już zdradziliśmy (ludzie i koty, rzecz jasna).
U nas dobrze, śpimy, biegamy, drapiemy i miauczymy. A ludzie czasem śpią, a czasem nie, na razie chyba nie miauczą.
Mieliśmy ostatnio trochę przeżyć - a to sikorki na balkonie, a to gość futrzasty w klatce.
Dreyfus: Zobaczyłem coś takiego biało-czarnego, siedziało w kuwecie na żwirku i pachniało dziwnie... poszedłem obwąchać. Nie wydawało się groźne. Ale postanowiłem być ostrożny: 


Potem już nie chciałem wejść, bo to coś mnie wołało i straciłem ochotę, ale mnie Duża zaniosła. Buczałem. Coś wyciągnęło łapę, to mu dałem po pysku i se poszłem. Nie będzie mi tu podskakiwać.

Dorin: A ja się tak bałam, że musiałam się skradać z brzuchem prawie na podłodze i niewiele wiem. Tylko to, jak pachniał ten młody. Bo jak już sobie poszedł, to obwąchałam wszystko dokładnie i jeszcze przez 3 dni wypatrywałam, czy skądś nie wyłazi. Nie wylazł. Duża mówi, że on się nazywa Kuleczka i inna Duża go zawiozła Do jakiegoś Krakowa i ona tam rządzi jakimiś kotami i psem. Ja tam nie wiem, co to znaczy.




Kuleczka to kotek, którego urodziła bezdomna kotka na naszym osiedlu. Kotka prawdopodobnie w sierpniu została wyrzucona z powodu ciąży, urodziła 3 kociaki, niestety na skutek apeli cudownej administracji spółdzielni o zamykanie okienek piwnicznych kotki zostały zamknięte na długo, a po otwarciu był już tylko jeden. Nie wiadomo, co się stało z pozostałymi.
Kotka, o roboczym imieniu Malinka, trafiła do innej fajnej Dużej, została wysterylizowana i już od ponad tygodnia mieszka w nowym domu. Jest przekochana.



Wyjątkowo dobre samopoczucie po sterylizacji prezentuje na filmiku powyżej :)
I to tyle o zmorach na dziś :)