poniedziałek, 14 grudnia 2015

Dorin: jak zrobić katastrofę

Z kotkami trudno się nudzić. Człowiekowi od razu przechodzi bezsenność, gdy jest budzony o 4 rano i marzy, żeby się normalnie przespać przynajmniej 6 godzin. Ale to się praktycznie nie zdarza. No w każdym razie lecznicze są, przynajmniej jeśli chodzi o bezsenność.
A dziś atrakcje były inne. Niech przemówi sprawczyni:
No wienc jak sobie Duzi poszli z kuchni, to ja sobie byłam wskoczyłam na lodówke, a bo lubie, a potem sobie wchodze na drzwi i sie kiwam. Ale sie kiwnońć nie zdążyłam, bo coś strasznie huknęło, łupnęło, brzdęknęło i uciekłam tak szypko, że Dreyfusowi pewnie wonsy zafalowały. No i schowałam sie.
Duża przyszła zobaczyć katastrofe, a tam wszędzie takie dziwne kolczaste przezroczyste i pełno takich okrongłych błyszczoncych. No i chciałam powąchać, ale mnie wygoniła. Potem wyciągnęła potwora jeszcze, to uciekłam na szafę. Lepiej uważać, bo kto wie, co on może wymyślić.

A tłumacząc na ludzki - Dorin wskoczyła na lodówkę i zrzuciła stamtąd słoik z drobniakami, który rozpadł się na milion kawałków, zapewniając mi dobre pół godziny sprzątania. A i tak pewnie jeszcze niejeden kawałek znajdę w jakimś zakamarku. Uciekała z prędkością światła. Dobrze, że to tylko monety, bo na stole stał inny słoik - z nalewką z głogu. Już sobie wyobrażam sprzątanie góry głogowych owoców rozsypanych po całej kuchni i wycieranie wszystkiego ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz